Artykuły
Podsumowanie XIII WTPN !!
- Szczegóły
- Kategoria: WTPN archwiwalne
- Opublikowano: czwartek, 25, lipiec 2019 10:49
- Super User
- Odsłony: 729
To było prawdziwe święto amatorskiego futbolu! W Igołomi już po raz trzynasty spotkały się amatorskie zespoły z całej Małopolski by na czterech boiskach jednocześnie, rywalizować o triumf w Wakacyjnym Turnieju Piłki Nożnej.
W weekend 20/21 lipca na niezwykle kameralnym obiekcie KS Wiarusy Igołomia odbyła się XIII już edycja Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej, w którym udział biorą tzw. dzikie drużyny. W kadrach znaleźć mogło się jedynie trzech zrzeszonych w klubach graczy. Mecze rozgrywano 2x20 minut na aż czterech (z pięciu dostępnych) boiskach jednocześnie, a rywalizacja 17 zespołów przybrała wymiar dwudniowej walki o trofeum. W sobotę, emocjonowaliśmy się eliminacjami. W czterech grupach, rywalizacja toczyła się o dwa premiowane do ćwierćfinałów miejsca. W przypadku równej ilości punktów, o awansie decydował mecz bezpośredni, a w dalszej kolejności bilans bramkowy.
W grupie A rywalizację zdominowała bezdyskusyjnie ekipa Sadzawki Team z Bartłomiejem Zasadnim na szpicy. Z prawdziwym kilerem w ofensywie Sadzawki Team aplikował rywalom średnio osiem goli na mecz! Ekipę Coco Jambo i Nieprzwidywalnych ograł w rozmiarach dwucyfrowych i już na kolejkę przed końcem zmagań zapewnił sobie awans do ćwierćfinałów. Ostatni mecz z Wiatmaxem był także ważny bo raz, że ważył losy awansu Wiatmaxu do ćwierćfinałów, a dwa miejsce z którego Sadzawki uzyskają awans. Wiatmax mógł sobie pozwolić jednak na aż 9-bramkową porażkę i pewnie wywalczył sobie (mimo porażki 3:5) awans z miejsca drugiego. Te dwie ekipy nadawały ton rywalizacji w tej grupie. Obie miały swoich liderów. W Sadzawkach, oprócz bramkostrzelnego Bartłomieja Zasadni, mogliśmy podziwiać spokój i opanowanie Damiana Rębisza na środku obrony. Kierowana przez niego defensywa, rzadko pozbywała się bez pomysłu piłki, zresztą cała ekipa była tego dnia zdyscyplinowana taktycznie, zawodnicy mieli wyznaczone konkretne zadania na boisku, a obdarzeni wysokimi umiejętnościami technicznymi i odpowiednimi podpowiedziami kolegów z drużyny - realizowali je bezwzględnie. Wiatmax także miał kim postraszyć. I podobnie jak Sadzawki, miał swojego lidera zarówno w obronie, jak i w ataku. Większość akcji Wiatmaxu zaczynało się od Łukasza Wilka, jednego z dwóch uniwersalnych żołnierzy w armii Wiatmaxu. To gracz, który umeijętnie rozgrywał akcje od tyłu, a i pojawiał się w odpowiednim momencie w polu karnym rywala, by tam także trącić/podać piłkę w odpowiedni sposób. Za poczynania ofensywne, odpowiadało kilku graczy ale występki Artura Mistarza najbardziej wpadały w oko. To gracz, ktory znakomicie czuł się zwłaszcza na lewej stronie boiska, a wiele jego akcji kończyło się zbiegnięciem do środka i soczystym uderzeniem z prawej nogi. Ten duet, bez wątpienia stanowił o sile ognia zespołu w "świecąco" żółtych trykotach.
O włos od awansu była ekipa Koniuszy, która na wstępie zremisowała bezpośredni bój z Wiatmaxem 4:4 i jak się później okazało, potrzebowała zwyciężąć jak najwyżej, by wygrać wyścig z Wiatmaxem na bilans bramkowy. Co prawda, nikt nie spodziewał się po pierwszym meczu takiego właśnie scenariusza, ale los sprawił, że tych bramek w końcowej klasyfikacji niestety zabrakło. Koniusza piłkarsko prezentowała się naprawdę nieźle ale awans przegrała być może słabszą dyscypliną taktyczną zwłaszcza po stracie piłki. Uwidoczniło się to zwłaszcza w pojedynku z Sadzawkami, gdy po stracie piłki, kontry rywali przypominały podróż autostradą do bramki. Walkę o ćwierćfinały, raczej zdecydowanie przegrały zarówno Coco Jambo, jak i Nieprzewidywalni. Oba te zespoły cechowały spore dziury w grze defensywnej i mimo że bramek z przodu wcale nie brakowało, to po stronie strat, było zdecydowanie za dużo. Nieprzewidywalni, mieli przecież w bramce doświadczonego Dariusza Szewczyka. To golkiper, który swoje w tym turnieju wybronił, świetnie też wprowadzał piłkę do gry. Cóż jednak z tego, gdy wielokrotnie stawiany był w sytuacjach beznadziejnych i kapitulacji z jego udziałem zabraknąć po prostu nie mogło. A Nieprzewidywalni mieli też w swoich szeregach całkiem solidnego playmakera w osobie Radosława Nowaka. Ciężko było mu odebrać piłkę, miał też "oko" do wypatrywania partnerów pod bramką rywala. Był też ruchliwy i aktywny na prawej flance Sławomir Galus ale to wciąż okazywało się zbyt mało zwłaszcza w pojedynkach z czołówką tabeli. Prawdziwy rollercoaster Nieprzewidywalni zafundowali nam w pojedynku z Coco Jambo. Pojedynek na 11:8 można okrzyknąć największym "bramkobraniem" tego turnieju. Coco Jambo ostatecznie nie wywalczyło nawet punktu ale w tym zespole, w defensywie naprawdę brakowało jakości.
Grupa A
Koniusza - Wiatmax 4:4
Coco Jambo - Wiatmax 2:8
Nieprzewidywalni - Koniusza 4:5
Nieprzewidywalni - Wiatmax 1:5
Coco Jambo - Sadzawki Team 0:10
Coco Jambo - Nieprzewidywalni 8:11
Sadzawki Team - Koniusza 6:1
Sadzawki Team - Nieprzewidywalni 11:0
Coco Jambo - Koniusza 0:5
Sadzawki Team - Wiatmax 5:3
1. | Sadzawki | 4 | 12 | 32-4 |
2. | Wiatmax | 4 | 7 | 20-12 |
3. | Koniusza | 4 | 7 | 15-14 |
4. | Nieprzewidywalni | 4 | 3 | 16-29 |
5. | Coco Jambo | 4 | 0 | 10-34 |
W grupie B walka była kto wie czy nie najbardziej zacięta. Przed ostatnim pojedynkiem w tej grupie, wszystkie cztery zespoły miały po trzy punkty i sprawą otwartą było to, kto wywalczy awans. Decydował o tym tak naprawdę ostatni mecz w grupie. Mecz pomiędzy Zmorą i Zero Punktów. Zmora, nawet w przypadku porażki (o ile nie byłaby jakaś karkołomnie wysoka) spokojnie wywalczyłaby awans (wygrałaby małą tabelkę z APK i Pobiednikiem). Co ciekawe, remis zapewniłby awans zarówno Zmorze jak i ekipie Zero Punktów. Na szczęście kalkulowania na boisku nie było, a Zmora spokojnie rozbiła Zero Punktów spychając ten zespół do małej tabelki z Pobiednikiem i APK. Tu decydowały bilanse spotkań między tymi zespołami. Nieznacznie lepsi okazali się w niej gracze Pobiednika i to oni obok Zmory ostatecznie awansowali do gier finałowych.
Zmora była najsilniejszą ekipą w tej grupie. Świadczą zresztą o tym wyniki. Świetna defensywa, bardzo dużo biegania bez piłki oraz producent goli w ofensywie sprawiały, że Zmora mimo ofensywnej gry mogła świadomie rozkładać siły na cały ten upalny dzień pełen piłkarskich emocji. Prawdziwym liderem tej ekipy był Damian Mocherek. Był wręcz zaprogramowany na zdobywanie goli. To idealny zawodnik do gry z jednym napastnikiem. Wystarczy dostarczyć mu piłkę, a on w pojedynkę zrobi już całą resztę. Dynamicznie przyspieszy, wygra pojedynek bark w bark, powalczy w powietrzu (rosły napastnik), uderzy soczyście, poda gdy potrzeba, ot prawdziwa... zmora przeciwników.
Reszta stawki była już bardzo wyrównana, choć każdy zespół wywodził się z innej bajki. Na początek Pobiednik - zespół najbardziej z pozostałej trójki uniwersalny. Pozbawiony liderów, wyróżniających się graczy, wyróżniający się za to solidną grą, zbliżonym poziomem sportowym wszystkich zawodników ale i pewnymi niedociągnięciami zwłaszcza w kreatywnym ataku. Mimo, że dorobek bramkowy nie jest niski, to duża w tym zasługa słabości rywali, a wynik mógł być znacznie bardziej okazały gdyby nie duża ilość strat notowanych na połowie przeciwników. Na trzecim miejscu zameldowała się najmłodsza ekipa turnieju - Zero Punktów. Drużynę złożoną w zasadzie z samych nastolatków, cechowała duża waleczność, dobra atmosfera oraz aktywny szkoleniowiec/opiekun. Zagrzewanie do walki okazało się na tyle istotne, że zespół podnosił się z kiepskich wyników zarówno w pojedynkach z Akademią Pana Kleksa jak i Pobiednikiem. Z tym ostatnim udało się nawet wygrać i tak naprawdę pojawiła się szansa na niespodziewany awans do ćwierćfinałów. Z kolei Akademia Pana Kleksa piłkarsko wyglądała na tyle solidnie, że typowano ją do awansu obok właśnie Zmory. APK to zespół grający przyjemnie dla oka, znakomicie przenoszący ciężar gry w rożne miejsca na boisku i z kilkoma naprawdę silnymi ogniwami. Bo i Adrian Dobosz pracował za dwóch w środku pola, nie odstawiał nóg i był postrachem rywali i Jakub Bereta, który dysponował świetnym przeglądem pola (był nieco wolniejszy, mniej dynamiczny ale za to bardzo skuteczny i precyzyjny) noi bodaj najlepszy w tej ekipie Damian Klimek. Ten ostatni gracz wydawał się na tyle przebojowy i szybki, że APK podoła zadaniu. Gwoździem do trumny okazała się porażka w bramkowej kanonadzie z ekipę Pobiednika.
Grupa B
Akademia Pana Kleksa - Zero Punktów 5:3
Zmora - Pobiednik 8:2
Zero Punktów - Pobiednik 6:5
Akademia Pana Kleksa - Zmora 1:6
Akademia Pana Kleksa - Pobiednik 6:10
Zero Punktów - Zmora 2:8
1. | Zmora | 3 | 6 | 22-5 |
2. | Pobiednik | 3 | 3 | 17-20 |
3. | Zero Punktów | 3 | 3 | 11-18 |
4. | Akademia Pana Kleksa | 3 | 3 | 12-19 |
Niemało emocji towarzyszyło rywalizacji także w grupie C, w której najlepiej radziła sobie Ruszcza, a najsłabiej Wisła Sierosławice. Na pierwszy rzut oka zanosiło się na to, że faworytem grupy będzie właśnie Ruszcza, a walkę o drugie miejsce stoczą ekipy Mariusz Ale Bym Cię oraz OSP Rzeszotary. I ten scenariusz ziścił się bez reszty i to mimo, że na inaugurację... bezbramkowym remisem zakończył się bój Rzeszotar z Ruszczą. Wyglądało na to, że ten cenny punkt okaże się dla Rzeszotar zbawienny w walce o awans z "Mariuszem". Dla OSP Rzeszotary, rzeczywistość okazała się niekorzystna, bo w bezpośrednim, niezwykle twardym i ciężkim boju, górą okazali się "Mariusze" i to oni na kolejkę przed końcem zapewnili sobie awans do ćwierćfinałów. Mogli nawet pokusić się o wygranie grupy, ale musieliby pokonać jeszcze Ruszczę, a na to lider tabeli już sobie nie pozwolił. Trochę poza konkurencją (w negatywnym znaczeniu) pozostawała młodziutka ekipa Wisły Sierosławice, która w miarę wyrównany bój stoczyła jedynie z OSP Rzeszotary.
Ruszczę czekała w niedzielę weryfikacja poziomu jej gry. W fazie grupowej miała najwięcej atutów zarówno zespołowych, jak i indywidualnych. Szybki, solidny i ofensywnie grający zespół z kilkoma silnymi ogniwami i solidnym bramkarzem był po prostu w tej grupie najbardziej kompletny. Kamil Herdzik w bramce bronił nie tylko to co musiał ale i to co można było, gdy do tego dołożyć niezły refleks i przegląd pola (szybkie i skuteczne wyprowadzanie kontr wyrzutem piłki), tworzył od podstaw dobrze naoliwioną maszynę. Nad jej prawidłową pracą czuwali kolejno Kacper Socha i Kacper Moryc, którzy swoimi szarżami w środku pola siali niemały zamęt w szeregach obronnych rywali, Paweł Kleszcz - niezwykle skoczny i skuteczny w powietrznych pojedynkach gracz, czy w końcu Dominik Gregorczyk - obrońca ze spokojem w grze i umiejętnością efektywnego włączania się do gry ofensywnej. Wszystkie te elementy, na poziomie sobotnich eliminacji, funkcjonowały bez zarzutów. Na niedzielne zmagania w fazie finałowej, szykować musieli się też gracze Mariusz Ale Bym Cię, drużyny bardzo aktywnej na boisku, szybkiej, dynamicznej i walecznej, napędzanej przede wszystkim przez duet Marcin Prusak - Tomasz Kuc. Ci dwaj, silni fizycznie i filigranowi dość gracze byli nie lada utrapieniem dla wszystkich rywali, ale jeden z nich - Ruszcza - wspomniany duet okiełznał.
Nie udało się to ekipie OSP Rzeszotary w bezpośrednim pojedynku z "Mariuszami". Pojedynku, który koniec końców, decydował o losach awansu. OSP Rzeszotary nie był co prawda pozbawiony ważnych postaci, ale momentami jego grę dominował chaos, który być może okazał się przeszkodą choćby w kluczowym dla awansu pojedynku. Na pewno silnym ogniwem był lewy obrońca Wojciech Gawor, wysoki i niezwykle twardy zawodnik, który na swojej stronie boiska nie pozostawiał wielkiego pola manewru. Był też ciekawy duet w ofensywie, który tworzyli Damian Kopcik i Dawid Kopcik ale indywidualności bez odpowiedniego wsparcia zespołu jako całości organizmu, nie zdołał wesprzeć drużyny na tyle, by przeskoczyć w tabeli jeszcze jeden zespół.
Grupa C
Ruszcza - Rzeszotary 0:0
Wisła Sierosławice - Mariusz ABC 0:5
Ruszcza - Wisła 7:2
Rzeszotary - Mariusz ABC 1:5
Ruszcza - Mariusz ABC 5:2
Rzeszotary - Wisła 5:3
1. | Ruszcza | 3 | 7 | 12-4 |
2. | Mariusz ABC | 3 | 6 | 12-6 |
3. | Rzeszotary | 3 | 4 | 6-8 |
4. | Wisła | 3 | 0 | 5-17 |
W grupie D od początku ton rozgrywce nadawały ekipy Thermal i Nankatsu. Co prawda, na inaugurację ci ostatni mocno męczyli się z Wild Team ale wyszli z boju zwycięsko i tak niesfornie skracając temat - zapewnili sobie awans już na inaugurację. Prawda była bowiem taka, że tylko Wild Team mógł pokrzyżować plany Thermal i Nankatsu, a z kolei ekipa Trawników nie była w stanie podjąć wyrównanej walki nawet z Wild Team. Wild Team oddać trzeba, że obu wyżej notowanym rywalom napsuł sporo krwi ale nie zdołał im urwać punktów, czego na pewno oczekiwać nie można było od zespołu Trawniki. Dość szybko zatem stało się jasne, że w tej grupie to Thermal i Nankatsu powalczą o to z którego miejsca awansują do ćwierćfinałów. Bezpośredni pojedynek pokazał, że jako zespół najlepiej prezentowała się ekipa Thermal, która w swoich szeregach miała kandydata na bramkarza turnieju - Tomasza Curkowskiego. Doświadczony golkiper Thermal był być może nawet i kluczową postacią zespołu. Potrafił wyciągać go z niemałych tarapatów, świetnie bronił i rękami i nogami, błyszczał refleksem i skutecznością w swoim fachu. Swoje w defensywie robił też rosły Robert Dominik co powodowało, że zespół ten naprawdę w defensywie miał bardzo ciężkie działa. Thermal to zespół, który dość szybko przenosił piłkę na połowę rywala, dość prostymi środkami docierał pod bramkę rywali i taki system zaprowadził "błękitnych" do wygrania grupy D. Nankatsu to z kolei zespół, oparty w dużej mierze na sile ofensywnego i bramkostrzelnego duetu Kamil Nowak - Damian Wójcik. Ten duet rozumiał się bez słów, a rodziły się z tego czasami akcje z fajerwerkami. Bo za takie należy uznać efektowne nożyce Nowaka w meczu z Trawnikami, czy kapitalny gol Damiana Słomy z 25 metrów w tym samym pojedynku.
Ekipę Wild Team cechowała przede wszystkim waleczność. Dzięki niej dość długo pozostawali w grze o punkty z czołówką tabeli. Na zdobycze punktowe to okazało się zbyt mało, ale na ekipę Trawniki City wystarczyło aż nadto. Ci ostatni, mieli w swoich szeregach co prawda dobrze zgrany duet Krzysztof Machaj - Marko Józefowicz ale to, co działo się w grze obronnej tego zespołu, zwyczajnie dyskwalifikowało go z walki o awans w tej grupie.
Grupa D
Wild Team - Nankatsu 3:4
Trawniki City - Thermal 0:9
Wild Team - Trawniki City 8:1
Nankatsu - Thermal 1:5
Wild Team - Thermal 1:3
Nankatsu - Trawniki City 9:1
1. | Thermal | 3 | 9 | 17-2 |
2. | Nankatsu | 3 | 6 | 14-9 |
3. | Wild Team | 3 | 3 | 12-8 |
4. | Trawniki | 3 | 0 | 2-26 |
-[ XIII WTPN, GALERIA ZDJĘĆ - DZIEŃ I
W niedzielę spijano już tylko śmietankę po sobotnich eliminacjach. Stawka rosła w miarę upływu czasu, a przeszywające niebo błyskawice oraz ulewny deszcz sprawiał, że pojedynki zyskiwały na dramaturgii i zaciętości. Ostatnim odsiewem okazały się ćwierćfinały. Tam poległy zespoły, które piłkarsko zasługiwały na awans, ale do strefy medalowej już im nieco brakowało. Mowa tu zwłaszcza o Pobiedniku i Mariuszu ABC. Owszem, Pobiednik trafił na późniejszego triumfatora ale niemal dwucyfrowe rozmiary porażki pokazały, że na medale dla ekipy z Pobiednika jeszcze za wcześnie. W miarę pewnie poradził sobie także obrońca tytułu Thermal, który ponownie nie zachwycił efektownością ale punktował rywali i pozostawał w grze o obronę tytułu. Nie po raz pierwszy pomoc w trudnych chwilał niósł Tomasz Curkowski w bramce. Thermal wręcz sprawiał wrażenie jakby popadł w tarapaty ale w ostatnich akcentach pojedynku znów wypuntkował przeciwnika i zameldował się w półfinale.
Niesłychanie ciekawa okazały się pozostałe ćwierćfinały. Najpierw w dramatycznych okolicznościach rozstrzygał się bój Nankatsu z Ruszczą. Oba zespoły były niesłychanie zbliżone poziomem sportowym i poniekąd także i stylem gry. Świetnie w mecz weszli jednak gracze Nankatsu, którzy za sprawą Marcina Szewczyka i Jarosława Majabłyskawicznie objęli prowadzenie, a do przerwy gromili Ruszczę już 3:0! Któż spodziewał się tego, że po pauzie Ruszcza odrobi straty, a w samej końcówce Paweł Kleszcz i Karol Moryc staną przed szansą, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Nie udało się i zemściło się to w konkursie rzutów karnych, w których awans wywalczyli ostatecznie piłkarze Nankatsu. Hitem ćwierćfinału miał być i był pojedynek dwóch niezwykle silnych i uznawanych za faworytów turnieju drużyn - Zmory i Wiatmaxu. Trochę szkoda, że los zetknął oba te zespoły już na tym etapie bo pojedynki szalejącego na murawie Artura Mistarza z Wiatmaxu z goleadorem Damianem Mocherkiem ze Zmory nakręcały całe widowisko. Ostatecznie, mimo koncertowej gry zwłaszcza pomocnika Wiatmaxu, to właśnie ten zespół zakończył zmagania już na poziomie miejsc 5-8.
Prawdziwą gratkę kibicom zgotowały ekipy z TOP4. Półfinały i mecz o trzecie miejsce pokazały, że na tym etapie, żadne rozstrzygnięcie nie mogło zaskakiwać. Niech o zaciętości rywalizacji świadczy fakt, że wszystkie trzy pojedynki (półfinały i mały finał) rozstrzygały się dopiero w rzutach karnych! Gdyby oceniać z perspektywy czasu, to już pierwszy półfinał z udziałem Sadzawki Team i Zmory uznać można było za przedwczesny finał. Nie dość, że był to pojedynek dwóch kandydatów do korony króla strzelców, to przede wszystkim pojedynek dwóch najlepszych piłkarsko napastników w turnieju. I to właśnie oni rozdawali karty w tym pojedynku. Już w 1 minucie prowadzenie Zmorze dał Damian Mocherek, a niedługo po przerwie wyrównał Bartłomiej Zasadni. Skończyło się w regulaminowym czasie gry remisem, ale przyznać trzeba, że w tym pojedynku to ekipa Sadzawki Team pokazała, że chyba najbardziej zasługuje na mistrzowski tytuł. Najpierw trzeba było jednak wygrać konkurs/loterię rzutów karnych, które dały ostatecznie przepustkę tej ekipie do ścisłego finału.
Drugi półfinał także dostarczył niesłychanych emocji. Znów trochę za sprawą ekipy Nankatsu, która wzorem ćwierćfinału, pewnie prowadziła do przerwy (tym razem 2:0), by po niej przewagę roztrwonić i znów doprowadzić do rzutów karnych. A mecz przecież Nankatsu toczył z obrońcą mistrzowskiego tytułu - Thermalem. Thermal w pierwszej połowie zmagał się nie tylko ze stratą goli ale i szarżami Kamila Nowaka z Nankatsu. Po pauzie wiatr w żagle wtłoczył Daniel Sroga fenomenalnym uderzeniem z dystansu w okienko od poprzeczki. Thermal odwróciło losy meczu i po pauzie dominowało dość długo na boisku, czego zwieńczeniem był sprytny gol Adriana Jagły. W rzutach karnych na pudło czekaliśmy do ostatniej serii i wtedy dopiero stało się jasne, że obrońcy tytułu pozostanie walka o brąz.
Mecz o trzecie miejsce dotrzymał kroku półfinałom. Obejrzeliśmy prawdziwą kanonadę strzelecką, zakończoną w... ostatniej sekundzie meczu rzutem karnym, który doprowadził do... trzeciego z rzędu konkursu jedenastek. A zaczął wszystko w 10 minucie Adrian Jagła z Thermal. Potem wdał się w pojedynek na gole z Damianem Mocherkiem, ale prawda jest taka, że dla Jagły mały finał był najlepszym meczem w jego wykonaniu. To był pojedynek Jagły, to on zdobył kontaktowego gola na 2:3 i w samej końcówce dającego prowadzenie 4:3. Gdy wydawało się, że medal dla Thermal już wisi na piersi piłkarzy, na kilka sekund przed końcem, po niefortunnym faulu w polu karnym, Zmora wyrównała z karnego i losy pojedynku rozstrzygały ponownie jedenastki. W rzutach karnych długo czekaliśmy na wpadkę i dopiero w tej dodatkowej serii okazało się, że Thermal utrzyma się na podium (bronili tytułu mistrzowskiego sprzed roku).
Wielki finał? Nieco rozczarował jeśli chodzi o wyrównaną walkę. Sadzawki Team szybko rzucił się do gardła rywalowi i już w pierwszych kilkudziesięciu sekundach Bartłomiej Zasadni mógł, a może i powinien dwukrotnie wpisać się na listę strzelców. Zrobił to za trzecim razem ale Volodymyr Novosad w 5 minucie. Jeden gol nie zadowolił jednak rozpędzonej ekipy Sadzawki Team i zwłaszcza Bartłomiej Zasadni, nękał raz po raz defensywę kierowaną przez Pawła Żabickiego. Jeszcze w 8 minucie drużynę Nankatsu uratował słupek, ale dwie minuty później Zasadni efektowną "piętą" trafił po asyście Tomasza Błońskiego. Błoński asystował i przy golu Michała Spasiuka w 10 minucie i choć mecze Nankatsu często zmieniały swoje oblicze po przerwie, to tym razem znakomicie ustawiona taktycznie i kierowana przez aktualnego trenera Skawinki Skawina Damiana Rębiszadrużyna, nie dała się wciągnąć w "te gierki". Co prawda po przerwie słupek stemplował Marcin Szewczyk, a Tomasz Król zdobył honorowego gola, to Sadzawki wciąż pragnęły kolejnych goli. - "Potrzebuję koniecznie środkowego pomocnika!", - "Musi tu być prawy obrońca" - grzmiał co chwilę Damian Rębisz. Wszystko w ekipie Sadzawki Team funkcjonowało jak w zegarku. Tylko nieokrzesany był nieco Bartłomiej Zasadni. Czasem nie asekurował kolegów w defensywie ale był niezwykle pazerny w ofensywie. Kapitalny występ zwieńczył efektownymi nożycami na 1:6 (wcześniej na 0:5 trafił Błoński) i Sadzawki Team świętowały wkrótce triumf w tym turnieju.
Tuż po turnieju obserwatorzy i organizatorzy wybrali Dream Team turnieju oraz wręczyli nagrody zarówno indywidualne jak i uhonorowali wszystkie ekipy na podium. A było w kim wybierać. Bramkarzem zdecydowanie numer jeden w całym turnieju był Tomasz Curkowski z Thermal. Błyszczał kunsztem bramkarskim, refleksem i pełną czujnością przez calutki turniej, gdyby nie on, Thermal mógł przepaść już we wcześniejszej fazie turnieju. Defensywę Dream Team stworzył duet z drużyny mistrzowskiej. Michał Spasiuk i Damian Rębisz stworzyli zaporę trudną do przebicia. Niezwykle skuteczni w destrukcji i cenni w kreowaniu gry. Rębisz dodatkowo wspierał i kierował zespołem jako trener, co w turniejach dzikich drużyn okazuje się prawdziwym skarbem. W pomocy znaleźli się Kamil Nowak (najgroźniejszy w ofensywie gracz Nankatsu) oraz Rafał Galus z Thermal. W ataku pojawili się Adrian Jagła, który błyszczał szczególnie w fazie finałowej na szpicy zespołu Thermal oraz Bartłomiej Zasadni, zdecydowanie najlepszy napastnik Sadzawki Team i zdaniem reporterów Futmal.pl całego turnieju. Z racji innych nagród, nie uwzględniono w Dream Team dwóch najbardziej wartościowych graczy. Mowa o MVP turnieju czyli Arturze Mistarzu (Wiatmax) oraz Damianie Mocherku ze Zmory. Mowa o zawodnikach, którzy brali ciężar gry na swoje barki. Byli motorem napędowym swoich zespołów, Mistarz z Wiatmaxu zasłużył na miano MVP turnieju (najbardziej uniwersalnego i wartościowego gracza), a Mocherek na koronę króla strzelców z okazałą zdobyczą 19 goli!
Wszyscy wyżej wymienieni otrzymali okazałe statuetki oraz warte kilkaset złotych bony ufundowane przez Dental Arts Studio oraz dystrybutora sprzętu sportowego marki Joma - firmę Bert-Sport. Wśród sponsorów znalazła się także Małopolska Agencja Rozwoju Regionalnego, a patronat nad turniejem objęli Radny Powiatu Krakowskiego Konrad Szymacha oraz Wójt Gminy Igołomia-Wawrzeńczyce Józef Rysak. Patronat medialny w formie usługi Futmal-Premium nad całą imprezą sprawowała redakcja Futmal / Futbol-Małopolska.
Ćwierćfinały:
Sadzawki Team - Pobiednik 9:0
Ruszcza - Nankatsu 3:3, k.1-3
Wiatmax - Zmora 4:7
Mariusz ABC - Thermal 0:3
Półfinały:
Sadzawki Team - Zmora 1:1, k.3-2
Nankatsu - Thermal 2:2, k.3-2
Mecz o III miejsce:
Zmora - Thermal 4:4, k.3-4
Finał:
Nankatsu - Sadzawki Team 1:6
Król strzelców: Damian Mocherek (Zmora, 19 goli)
Najlepszy bramkarz: Tomasz Curkowski (Thermal)
MVP Turnieju: Artur Mistarz (Wiatmax)
PODSUMOWANIE
To już trzynasta edycja Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej w Igołomi. Trzynasta i wyjątkowa, bo ze względu na rosnącą rangę i zainteresowanie, w tym roku rozegrana z większym rozmachem i z rekordową liczbą 17 zespołów. A plany są jeszcze ambitniejsze. I nie bezzasadnie, bo XIII WTPN okazał się wielkim krokiem naprzód. Obiekt gospodarza turnieju - Wiarusów Igołomia, to dwa pełnowymiarowe boiska z naturalną oraz jedno ze sztuczną nawierzchnią. Pozwoliło to rozgrywać mecze na czterech (z pięciu lub sześciu możliwych) znakomicie przygotowanych placach gry, a towarzysząca wszystkim taneczna muzyka, wielki zadaszony grill-bar oraz biesiadna atmosfera sprzyjała nie tylko piłkarskim, ale i towarzyskim igraszkom. Organizator i prezes KS Wiarusy Igołomia Paweł Żabicki jednocześnie zdradza, że XIII edycja to wstęp, do większych zmian w turnieju...

Opinię na temat organizacji imprezy oraz m.in poziomu sportowego wyraził także Damian Rębisz - najlepszy obrońca turnieju i grający trener zespołu mistrza Sadzawki Team:

-[ XIII WTPN, GALERIA ZDJĘĆ - DZIEŃ I
-[ XIII WTPN, GALERIA ZDJĘĆ - DZIEŃ II
Dream Team: Tomasz Curkowski (Thermal) - Michał Spasiuk (Sadzawski Team), Damian Rębisz (Sadzawki Team) - Kamil Nowak (Nankatsu), Rafał Galus (Thermal) - Adrian Jagła (Thermal), Bartłomiej Zasadni (Sadzawki Team).
Sadzawki Team: Bartosz Dybała - Michał Spasiuk, Damian Rębisz, Dawid Witko, Arkadiusz Guściora, Tomasz Błoński, Dawid Wilk, Yura Draziuk, Bartłomiej Zasadni, Arkadiusz Saj, Volodymyr Novosad, Michał Putowski, Krzysztof Chromiec.
FC Ruszcza: Kacper Socha, Kamil Herdzik, Dominik Gregorczyk, Grzegorz Kwater, Adrian Tereszczyk, Krzysztof Sendor, Karol Moryc, Paweł Woźniak, Łukasz Małecki, Tomasz Urban, Paweł Kleszcz, Adam Satoła.
Akademia Pana Kleksa: Radosław Kozik, Karol Zabiegaj, Damian Klimek, Konrad Lis, Bartek Piotrowski, Adrian Dobosz, Dariusz Godyń, Jakub Bereta, Dariusz Kozik, Sebastian Skocz, Patryk Wójcik, Mateusz Jaskowski.
Wisła Sierosławice: Przemysław Siluga, Grzegorz Nawrot, Kacper Grzyb, Marcin Kozłowski, Mateusz Słupski, Bartłomiej Jaskowski, Rafał Płaszewski, Konrad Dzik, Marek Winiarski.
Wild Team: Damian Kuchnia, Artur Grzanka, Dariusz Piłat, Sebastian Król, Dominik Ciepły, Dominik Tarka, Marek Budzyński, Jakub Curkowski, Patryk Skalimiarski, Piotr Guzik, Jarosław Pluciński, Patryk Tarka.
WKS Koniusza: Michał Kuczkowski, Marcin Sobczyk, Piotr Bucki, Szymon Ćwikliński, Hubert Hytroś, Norbert Wyjadłowski, Przemysław Koperciak, Dawid Nowak, Mateusz Chmura, Jarosław Nowak, Tomasz Łątka, Mateusz Włodarczyk, Karol Łabado, Jakub Zawartka.
Wiatmax: Sławomir Mucha, Krzysztof Wojtasiak, Wacław Judka, Artur Mistarz, Janusz Migas, Łukasz Wilk, Mateusz Frejek, Sebastian Śmietana, Tomasz Wajda, Jakub Skocz, Janusz Olszewski, Dawid Janus.
Thermal: Andrzej Jagła, Adrian Jagła, Szymon Jagła, Janusz Jagła, Grzegorz Jagła, Tomasz Curkowski, Bartosz Curkowski, Przemysław Nowak, Artur Sroga, Daniel Sroga, Robert Dominik, Rafał Galus, Adam Wilkosz, Mateusz Cwiek.
Nankatsu: Tomasz Komenda, Jarosław Maj, Paweł Żabicki, Marcin Szewczyk, Mateusz Zasada, Damian Słoma, Kamil Nowak, Damian Wójcik, Tomasz Król, Dawid Dąbrowski, Konrad Nowak, Wojciech Magiera, Paweł Nowak, Paweł Litewka, Eryk Zawartka.
OSP Rzeszotary: Damian Kopcik, Dominik Kopcik, Sebastian Kopcik, Dawid Kopcik, Jacek Kopcik, Maciej Gawor, Wojciech Gawor, Bartosz Gawor, Jakub Jania, Kacper Kozioł, Marek Kuc, Marcin Burda.
KS Pobiednik: Dawid Boligłowa, Mariusz Czekaj, Jakub Bętkowski, Mirosław Dudziak, Krzysztof Kopiejka, Grzegorz Sieja, Marcin Szeląg, Piotr Paterek, Mateusz Maciejak, Wiesław Kapała, Krzysztof Flak, Jakub Kopiejka, Michał Kapała, Sebastian Szeląg.
FC Zero Punktów: Dawid Płatek, Kamil Bulanda, Nikodem Surma, Krystian Dudek, Bartosz Korepta, Michał Gurda, Jakub Chmielek, Kamil Chmielek, Gracjan Gliksman, Paweł Kozera, Dawid Wyszogrodzki, Adrian Sudyka, Kacper Marzec.
Coco Jambo: Norbert Nowak, Michał Orzechowski, Jakub Bracha, Sebastian Florek, Maciej Wrzesień, Mateusz Caba, Michał Aksamit, Stefan Wypyszewski, Kamil Michalski, Patryk Ćwikta, Łukasz Dzieża, Szymon Maroszek.
Nieprzewidywalni: Piotr Janik, Grzegorz Bubniak, Dariusz Szewczyk, Karol Kowalówka, Damian Michalczyk, Seweryn Kozłowski, Bartłomiej Szychowski, Marcin Grobelny, Radosław Nowak, Kamil Sznajder, Sławomir Galus, Jarosław Janik, Krzysztof Feluś, Robert Trzepałka, Michał Korpała.
Trawniki City: Mateusz Bochenek, Marko Józefowycz, Krzysztof Machaj, Kamil Kular, Daniel Mrukot, Adrian Jasonek, Kamil Szczygieł, Michał Aksamit, Michał Badylak, Wojciech Porębski, Stefan Józefowycz.
Zmora: Jakub Mocherek, Damian Mocherek, Paweł Mocherek, Tomasz Mocherek, Dominik Adamczyk, Mariusz Oracz, Jakub Maj, Mateusz Gzyl, Szymon Gonołczany.
Mariusz Ale Bym Cię: Marcin Prusak, Tomasz Serweta, Szymon Gawor, Marcin Walas, Tomasz Kuc, Michał Kurowski, Igor Kubera, Piotr Szewczyk, Leszek Kuc, Paweł Papierz.
--------
Źródło: Futbol Małopolska
Źródło: Futbol Małopolska
Komentarzy (0)