XV WTPN (2021) - Opis Futmal

Kategoria: XV WTPN (2021) - Opis Futmal
Opublikowano: czwartek, 28, kwiecień 2022 23:13
Super User
Odsłony: 172

Igołomska trzynastka – XV edycja Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej

Z nami XV edycja Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej w Igołomi.


31 lipca Anno Domini 2021 roku – tokijskie igrzyska w pełni, medale dla Polaków jakoś nie sypią się niczym z rogu obfitości (chociaż ten z najcenniejszego kruszcu już mamy), zaś Euro 2020 pod znakiem włosko-angielskiej dominacji za pasem. A w Igołomi – niewielkiej miejscowości na wschód od Krakowa – światło dzienne po raz piętnasty, można powiedzieć jubileuszowy, ujrzała edycja Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej – zawodów, w których udział wziąć mogły tylko tzw. „dzikie drużyny”. To największe tego typu mistrzostwa w całej Małopolsce. Pierwszy raz w 15-letniej historii WTPN nie udało sie nam zebrać szesnastu drużyn… Rok temu było ich siedemnaście – informował nas przed startem tegorocznych rozgrywek Paweł Żabicki, prezes klubu wiarusy Igołomia oraz organizator największych zawodów „dzikich drużyn” w Małopolsce.

Ktoś ma prawo zapytać – dlaczego WTPN jest tak wyjątkowy? I właśnie takie zagadnienie pojawiło się na plakacie informującym o piętnastej edycji największego turnieju tzw. „dzikich drużyn” w województwie małopolskim. I chyba to właśnie nietypowy format zawodów oraz wieloletnia tradycja stanowi o ich wartości. Nie na co dzień widuje się starcia futbolowego amalgamatu – zespołów złożonych z przyjaciół, oldbojów, rodziny czy po prostu kumpli z boiska. Bo w idei „dzikich drużyn” najważniejszy jest właśnie czynnik  spontaniczności – to nie zawodowe ekipy rywalizują w tego typu turniejach i paradoksalnie to właśnie dodaje rozgrywkom niesamowitego polotu, fantazji i niepowtarzalnego klimatu.

Dwa dni zmagań, cztery znakomicie przygotowane obiekty oraz trzynaście zespołów walczących o prymat w prestiżowym turnieju. Nie tylko zresztą drużyn małopolskich, jak się okazało. Zapraszamy Państwa na obszerną relację z XV Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej w Igołomi! Działo się!


Faza grupowa XV Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej – I dzień zawodów (31.07.2021)


Otwarcie „dziesiątkami”, młode Szerszenie bez żądeł


Wypada zachować kolejność alfabetyczną i rozpocząć reportaż od przeglądu wyników grupy A. To właśnie w niej turniej oficjalnie otworzyły dwa równocześnie toczące się pojedynki: Szerszeni z Wiatmaxem oraz Caffaro przeciw KS Pobiednikowi. Premierowym golem w zawodach popisał się Patryk Kopiejka, wyprowadzając KS na prowadzenie. Kapitalną bramką z dystansu niejako „odpowiedział mu” Łukasz Wilk, tyle że on z kolei strzelił gola w drugim meczu, pokonując golkipera Szerszeni. Co ciekawe obydwaj piłkarze mieli na swojej koszulce numer dziesięć. Przypadek? Zarówno Caffaro, jak i Wiatmax nie zamierzali jednak zwieszać głów. Imponowali zwłaszcza ci pierwsi, gdyż potrafili zaprezentować szybki, techniczny i piękny dla oka futbol… grając w osłabieniu! Zespołowi udało się zebrać zaledwie sześciu zawodników, zatem chłopaki radzili sobie jak mogli, choć to zły czasownik na określenie ich dokonań. Caffaro potrafiło kompletnie rozmontować defensywę KS Pobiednika i dziurawić siatkę w ich bramce raz za razem. Dość powiedzieć, iż rezultat 6:2 nie oddawał siły ofensywnej graczy w czerwono-czarnych trykotach. Swoje znakomite sytuacje marnowali choćby Kamil Górniak i Michał Ziętara. No ale wszystkiego trafiać się nie da, bo co by to było. Dwucyfrowe rezultaty mogły do reszty odebrać chęć rywalizacji każdemu przeciwnikowi ekipy z Kazimierzy Wielkiej. Szerszenie przeciwko Caffaro również nie miały wiele do powiedzenia, także tracąc sześć trafień i odpowiadając zaledwie jednym. Dopiero w trzecim meczu Cieśniarskiego i spółkę nieco „przytkało”, czego dowodem nieznaczna wiktoria nad Wiatmaxem oraz porażka w czwartym starciu ze Wczorajszymi 4:5, która na pewno mogła być postrzegana jako niespodzianka. Gra w mniejszym ilościowo składzie okazała się jednak sporym obciążeniem. Na rewanż z Pawłem Piwowarczykiem i jego zespołem Caffaro musiało poczekać do ćwierćfinałowego pojedynku.

 

Miłym złego początkiem było dla Szerszeni starcie z Wiatmaxem, w którym to siódemka w ciemnozielonych kostiumach pewnie pokonała przeciwnika nie tracąc przy tym żadnego gola. Pisaliśmy już o trafieniu Wilka, na 2:0 podwyższył zaś Olaf Tyrkalski pewnie uderzając po długim rogu i nie dając szans na skuteczną interwencję Wacławowi Judce. Dublet Kopiejki stał się faktem, gdy zawodnik spokojnie wykorzystał „jedenastkę”, wróć „siódemkę”, podyktowaną przez arbitra. Nie zapominajmy, że grano na boisku o wymiarach orlikowych. W ekipie Wiatmaxa mocno wyróżniał się Krzysztof Wojtasiak. Zawodnik z numerem dziesięć (tak, znowu) na koszulce był nawet blisko pokonania golkipera Szerszeni.

Po jego ładnym, technicznym uderzeniu futbolówka minęła słupek w nieznacznej odległości. Znacznie lepiej Mateusz Frejek i spółka poradzili sobie w pojedynku z Caffaro, wysoko zawieszając poprzeczkę faworyzowanemu przeciwnikowi.


Z kolei w drużynie KS Pobiednik bardzo pewny punkt zespołu stanowił Jakub Kopiejka. Często rozrywał szyki obronne rywali akcjami indywidualnymi, nie bał się pojedynków „1 na 1”, potrafił podreperować dorobek strzelecki Pobiednika czy to golem, czy asystą. Na niewiele zdało się to co prawda przeciwko nakręconym piłkarzom Caffaro, lecz już z Wczorajszymi dało wymierne efekty. Wczorajszych godnie do boju prowadził Paweł Piwowarczyk nie raz obrazując, dlaczego to on dzierżył funkcję kapitana. Przy jednej z jego bramek chytrze uderzył zza obrońcy, dzięki czemu golkiper nie mógł zdążyć z paradą. Okazję sam na sam zmarnował za to Radosław Hyży. Wielokrotnie przed wyższym wymiarem kary Wczorajszych ratował golkiper, choć należy przyznać, że był on trochę mieczem obosiecznym w drużynie, gdyż zdarzało mu się zaliczać dziwne interwencje. Zapachniało także Cristiano Ronaldo z tegorocznego meczu Euro Portugalii przeciwko Węgrom, gdy jeden z atakujących KS Pobiednika wręcz ośmieszył bramkarza, mijając go ze swobodą i … nie trafiając do pustej konstrukcji. Mimo niewykorzystanych szans kibice mogli być jednak zadowoleni z rezultatu,  bowiem uświadczyli aż ośmiu goli. Futbol w wydaniu 7 na 7, na mniejszej powierzchniowo płycie boiska jest w końcu grą dynamiczną, pełną nie tylko efektownych zagrań, lecz również wielu bramek. A w końcu to one stanowią sól tego sportu.


Niezwykłych emocji dostarczył pojedynek Wiatmaxu ze Wczorajszymi. Najpierw próbowali „ukąsić” przeciwnika ci pierwsi – z dystansu sprawdzono czujność bramkarza. Potem dał znać o sobie Hyży, jednak w sytuacji „oko w oko” z Judką przelobował nie tylko jego, lecz i poprzeczkę. Pierwsze trafienie w meczu zaliczył Paweł Gniadek, a kilka chwil później atomowym uderzeniem niemal siatki w bramce nie urwał Przemysław Satoła! Cóż to była za bomba! Roberto Carlos mógłby się pokłonić przed takim uderzeniem. Nadszedł czas Kamila Czupra – z jego główką poradził sobie wyśmienicie golkiper Wczorajszych, przy bramce z dystansu popełnił jednak błąd i przepuścił piłkę pod pachą. Bartłomiej Zabdyr już w drugiej części gry zmniejszył stratę do dwóch goli, potem zrobił się tylko jeden dzięki trafieniu niezastąpionego w barwach „Pomarańczowych” Hyżego. Ostatnie słowo należało do Wiatmaxu, który bramkę na 4:2 zdobył niemal równo z gwizdkiem kończącym spotkanie.

Nie mniej interesująco zapowiadało się starcie Szerszeni z KS Pobiednikiem. Ciemnozieloni musieli walczyć o trzy punkty, by móc marzyć o wejściu do 1/4 finału. Ostudził nieco ich zapędy Michał Czekaj wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Szerszenie wyrównały strzelając do pustej bramki. Po próbie Marcina Młynka futbolówka zmierzała do celu, lecz została zablokowana przez defensora. Efektowne, acz zapewne bolesne spotkanie trzeciego stopnia z bandą reklamową zaliczył zaś Przemysław Maderak, który tak się rozpędził, że zahamować nie był już w stanie. Strzał zaś golkiper zdołał wyłapać. Jak trwoga, to do… Kopiejki. To właśnie on dał Pobiednikowi prowadzenie 2:1 do przerwy. Po błyskawicznej zmianie stron w szeregach Szerszeni największe wrażenie robił niezwykle przebojowy i dynamiczny Kamil Kopeć. Siedemnastolatek był bardzo blisko umieszczenia piłki pod nogami bramkarza i zbilansowania stanu gry. Przeciwnicy także nie zasypiali gruszek w popiele. Po uderzeniu Mariusza Czekaja czubkiem buta futbolówkę zdołał odbić na rzut rożny bramkarz. Trzeciego gola dla Pobiednika zdobył tradycyjnie Kopiejka, lecz tym razem Patryk. Szerszenie miały jeszcze niewykorzystaną sytuację sam na sam, a za nieskuteczność w futbolu płaci się frycowe – na 4:1 wynik ustalił Michał Kapała. Ten sam, który wcześniej koncertowo marnował okazję za okazją. W końcu dopiął swego. Do grona ćwierćfinalistów dokooptowano także Wczorajszych – pomimo trzeciej lokaty w grupie zdobyli aż sześć „oczek”, co dało im przewagę nad resztą ekip plasujących się na ostatnim miejscu grupowego podium. Inna rzecz, że mieli o jeden mecz więcej, gdyż znaleźli się w pięciozespołowym zestawieniu.

Grupa A

Szerszenie – Wiatmax 3:0

Caffaro – KS Pobiednik 6:2

Szerszenie – Caffaro 1:6

KS Pobiednik – Wczorajsi FC 5:3

Wiatmax – Caffaro 1:2

Szerszenie – Wczorajsi FC 2:3

Szerszenie – KS Pobiednik 1:4

Wiatmax – Wczorajsi FC 4:2

Wiatmax – KS Pobiednik 2:3

Caffaro – Wczorajsi FC 4:5


Tabela:

1.

Caffaro

4

9

18-9

2.

KS Pobiednik

4

9

14-12

3.

Wczorajsi FC

4

6

13-15

4.

Wiatmax

4

3

 7-10

5.

Szerszenie

4

3

 7-13

 

Niskie loty krakowskich spadochroniarzy i triumf ekipy „Baksa”

Jeśli ekipa Spadochroniarzy Kraków myślała o dobrym otwarciu turnieju, to szybko musiała zrewidować swoje plany. Thermal złożony głównie z miejscowych zawodników (Igołomia i Zofipole) zaprezentował efektowną „tiki-takę” i szybciutko zmazał zero na swoim koncie bramkowym. Jeśli do tego dodaliśmy solidną defensywę oraz golkipera, który potrafił zachwycić obserwatorów powietrzną „robinsonadą”, to nie dziwi końcowy rezultat 6:1. Na szczęście spotkań z cyklu „do jednej bramki” mieliśmy w XV edycji igołomskich zawodów jak na lekarstwo. A już zwłaszcza w grupie B. Przejdźmy zatem do starcia Nieprzewidywalnych z Wild Teamem. W pierwszej ekipie naszą uwagę zwrócił zawodnik z numerem 14 na koszulce i intrygującym napisem „Baks”. Pełnił on rolę ostatniego defensora w swoim zespole, a swoją postawą na murawie udowodnił, iż lata nie grają żadnej roli, jeśli ma się odpowiednio silną pasję. Bo zapomnieliśmy dodać, że pan Tomasz Król jest oldbojem. Ale dobry bramkarz! – rzadko zdarza się, by rywale mieli tak dobre zdanie o bramkarzu przeciwnego zespołu. A tak było w przypadku Nieprzewidywalnych i stojącym między słupkami Wild Teamu Patrykiem Skalimowskim. Odstawać nie zamierzał jego vis-a-vis Sławomir Barasz. Nie tylko zdołał obronić rzut karny (którego odgwizdanie było zresztą dość dyskusyjne), lecz także dobitkę. I to leżąc na ziemi! Szala zaczęła się  pomalutku przechylać na stronę Wild Teamu, a zawodnik Nieprzewidywalnych zmieniając się z kolegą z rozbrajającą szczerością wyznał: Tu już nie ma amunicji… Przy prowadzeniu WT 3:2 Piotr Janik i spółka ruszyli szturmem na rywala. Udało się dzięki Damianowi Wójcikowi, a mecz zakończył się sprawiedliwym remisem 3:3. Czyli jeden nabój jednak w komorze był.

 

Tymczasem pogoda postanowiła nieco się zlitować i zrezygnować ze stylu angielskiego (mżawka + około 20 stopni Celsjusza i brak słońca). Deszcz przestał padać, a warunki zmieniły się z dobrych na doskonałe. I w takich okolicznościach przyrody do starć przystąpili: Spadochroniarze z Nieprzewidywalnymi oraz Thermal z Wild Teamem. Baczniej przyglądaliśmy się starciu krakowian, bowiem po porażce w pierwszej kolejce mieli oni nóż na gardle. Piotr Janik – kapitan zespołu Nieprzewidywalnych – otrzymał czerwony kartonik, dramaturgia wzrosła. O dziwo jednak, w osłabieniu zaczęli prezentować się znacznie skuteczniej! Trzy gole strzelone, dwa stracone – pełną pulę zgarnęli piłkarze w strojach przypominających barwy reprezentacji Holandii. Janik zaś mógł odetchnąć z ulgą. Wild Team z kolei nie zdołał przełamać Thermala – drugi remis na ich koncie stał się faktem. „Wyżyć” zdołali się na Spadochroniarzach, którzy turnieju na obiektach Wiarusów Igołomi raczej nie zaliczą do udanych. 18 straconych bramek w trzech spotkaniach mówi zresztą dużo. Z grupy B, podobnie jak i z A, do najlepszej „ósemki” przedostały się trzy ekipy.


Grupa B

Spadochroniarze Kraków – Thermal 1:6

Nieprzewidywalni – Wild Team 3:3

Spadochroniarze Kraków – Nieprzewidywalni 2:3

Thermal – Wild Team 2:2

Thermal – Nieprzewidywalni 2:3

Spadochroniarze Kraków – Wild Team 1:9


Tabela:

1.

Nieprzewidywalni

3

7

 9-7

2.

Wild Team

3

5

14-6

3.

Thermal

3

4

10-7

4.

Spadochroniarze

3

0

 5-18


-[FOTOGALERIA - DZIEŃ I (ELIMINACJE)

Buty Jana od Wiślana, czyli rzeszowska dominacja i gorąca słowiańska krew


W tej grupie dzielili i rządzili panowie z Podkarpacia, czyli zespół z odległego Rzeszowa – Butyjana.pl. Zanim jednak o futbolistach ze stolicy województwa, reporter Futmal.pl był świadkiem niezwykle zaciętego boju WKS Koniuszy ze Szwagrami Team. Ataki tych pierwszych opierały się głównie an dwóch graczach – Marcinie Sobczyku oraz Tomaszu Grzegórzce. Między słupkami znakomicie spisywał się zaś golkiper. Pierwsze trafienie w spotkaniu zaliczyli jednak Szwagrowie za sprawą Damiana Gruchały. Wymiana ciosów ostatecznie zatrzymała się na rezultacie 4:3 dla Dawida Dąbrowskiego i jego kompanów. Koniusza musiała szukać punktów przeciwko kolejnemu przeciwnikowi, a był nim zespół Odwiślana. Rozpoczęli jednak bliźniaczo do spotkania z 1. kolejki. Dla rywali trafił Patryk Dybek. Był to pierwszy gol strzelony przez jego team. O mały włos do siatki nie trafił też… bramkarz Odwiślany. Jego wybicie było tak mocne, że prawie przelobowało golkipera z Koniuszy! Musiał wyciągnąć się jak struna, by zapobiec kuriozalnej nieco bramce. Próbował z dystansu Sobczyk, lecz jego próbę po ziemi zdołał jeszcze odbić bramkarz, przy strzale Chmielka futbolówka obiła konstrukcję, od czego jednak był czujny i skuteczny Grzegórzko, notując skuteczną dobitkę. Ten zawodnik miał zresztą ochotę na więcej, bo np. trafił w słupek. W pierwszej części gry goli już wszakże nie uświadczyliśmy. W drugiej niestety też, choć sam rezultat zszedł na dalszy plan względem tego, czego byliśmy świadkami. Jeden z graczy Koniuszy w pewnym momencie złapał przeciwnika za szyję i zaczął mu grozić. Rozjuszyło to rzecz oczywista kompanów poszkodowanego. Wszyscy zawodnicy Odwiślany ruszyli z pomocą. Jeden z rezerwowych znacznie jednak z wymierzeniem kary przesadził i piłkarz WKS-u padł na murawę zwijając się z bólu. Otrzymał natychmiastowo czerwony kartonik, marną było to zapewne pociechą dla wybitego barku, który trzeba było nastawiać już w szpitalu. Takich obrazków chcielibyśmy widzieć w piłce jak najmniej. Sport jest przede wszystkim formą zdrowej rywalizacji, dalekiej od bestialskiego wyrównywania rachunków.

 

Wróćmy zatem do kulturalnego, rzetelnego futbolu. W meczu Butyjana.pl kontra Szwagry Team klasę pokazali rzeszowscy goście. Od początku aktywnie pracował na swoje trafienie Jakub Osiniak. Najpierw co prawda w doskonałej sytuacji posłał piłkę obok bramki strzeżonej przez Adriana Ulickiego, po chwili jednak mógł się cieszyć z gola, gdy prostym podbiciem huknął nie do obrony. Na tym nie zamierzał poprzestać. Po asyście Dysia Osiniak podwyższył rezultat. W Szwagrach Team zachwycał Konrad Komenda. 29-latek w zasadzie w pojedynkę stanowił o sile ataku zespołu. Strzelał, dryblował, asystował, odbierał – czasami wydawało się wręcz, że jest w stanie sam do siebie podać i jeszcze trafić. Nic dziwnego, że jego postawa została doceniona nominacją do najlepszej siódemki turnieju. Po jednej ze swoich niezliczonych przebojowych akcji Komenda wymownie rzucił w kierunku kolegów: „Ja już nic więcej tutaj nie mogę zrobić…” I faktycznie to Butyjana.pl popisało się golem na 3:0. Dyś znów podawał, ale tym razem uderzał kapitan zespołu Konrad Wrona – płasko, przy samym słupku. Potem sam na sam z Ulickim znalazł się Michał Worosz. Przy podcięciu futbolówki użył za dużo siły. Honorowe trafienie stało się w końcu faktem dokonanym. Trafił, nie uwierzycie Państwo, Konrad Komenda. Na więcej Szwagrów już nie było stać, choć starali się dzielnie walczyć do końcowego gwizdka, a w drugiej połowie nawet przeważali. Cztery punkty wystarczyły im do awansu, poza zasięgiem byli rzeszowianie, prezentujący efektowny, dobrze zorganizowany system gry. WKS Koniusza otrzymała walkower 5:0 za przerwane starcie z Odwiślaną, było to jednakże ich jedyne „zwycięstwo” w zawodach. Decydująca okazała się chyba porażka w wyrównanym boju ze Szwagrami. Potem z rytmu wybiła ich zapewne okropna sytuacja z pojedynku 2. kolejki, do której nie chcemy już wracać…

Grupa C

Butyjana.pl – Odwiślana 2:0

WKS Koniusza – Szwagry Team 3:4

Odwiślana – WKS Koniusza 0:5 (walkower za bestialski atak na zawodnika Koniuszy)

Butyjana.pl – Szwagry Team 3:1

Odwiślana – Szwagry Team 2:2

Butyjana.pl – WKS Koniusza 7:4


Tabela:

1.

Butyjana.pl

3

9

12-5

2.

Szwagry Team

3

4

 7-8

3.

WKS Koniusza

3

3

12-11

4.

Odwiślana

3

1

 2-9

 

Liczba spotkań fazy grupowej – 22

Liczba strzelonych goli – 109

Średnia trafień na spotkanie – 4,95

Najwyższe zwycięstwo – Wild Team (9:1 ze Spadochroniarzami Kraków)

Najwięcej bramek w jednym meczu – Butyjana.pl kontra WKS Koniusza (7:4 dla tych pierwszych)



-[FOTOGALERIA - DZIEŃ I (ELIMINACJE)



Zwycięzcy „nieregulaminowi”

 

To dopiero filmowa historia napisana przez samo życie. W XV edycji WTPN triumf odnieśli ci, którzy… nie zapoznali się z zasadami turnieju. Na boisku wygrywa zespół najlepiej kopiący piłkę, a kruczki formalne zostawmy organizatorom i statystykom. Zacznijmy od ćwierćfinałów. Przed fazą pucharową zdecydowanymi faworytami wydawali się piłkarze Caffaro oraz Butyjana.pl, którzy najefektowniej prezentowali się w grupach. Ci pierwsi wreszcie doczytali regulamin i pojawili w Igołomi w większej grupie. Do zespołu dokooptowano Rafała Stępnia oraz Radosława Rasałę. Pierwsze pary na boiskach C raz D stworzyli Nieprzewidywalni ze Szwagrami Team oraz rzeszowianie z Wild Teamem. Już przed meczem wiadomym było, że o ewentualnym awansie Szwagrów zadecyduje w głównej mierze postawa ich gwiazdy – Konrada Komendy. Ten jednak prezentował się nieskutecznie. Nieprzewidywalni zaś parli do przodu, próbując zapędzić przeciwnika do narożnika. Karol Sznajder uderzył tuż obok słupka, w kolejnej akcji Szwagrów uratował Ulicki, odbijając piłkę ramieniem. W 19. minucie tuż przed gwizdkiem na zmianę stron na prowadzenie wyprowadził zawodników w pomarańczowych strojach Damian Wójcik, uderzając futbolówkę głową w taki sposób, iż golkiper mógł tylko powodzić za nią wzrokiem. W 23. minucie było już 2:0 po celnym uderzeniu Dawida Boligłowy i pętla zaczynała się zaciskać coraz mocniej na szyjach Damiana Dąbrowskiego oraz jego towarzyszy. 180 sekund później Damian Gruchała zapalił światełko nadziei dając „kontakt”. Zgasił jej jednak po siedmiu minutach Boligłowa, notując drugie w tym spotkaniu trafienie.

Więcej emocji generował równolegle toczący się bój między Dzikim Zespołem a drużyną Butyjana.pl. Zaczęło się od próby z dalekiego dystansu Michała Worosza. Futbolówka musnęła słupek. W 7. minucie tylko niesamowita interwencja Walora uchroniła drużynę z Podkarpacia przed stratą gola, a Damiana Kuchnię przed wpisaniem się na listę strzelców. Bramkarze obydwu ekip stanowili zresztą cenny… walor nie raz i nie dwa podczas całego turnieju. W 9. minucie Wild Team objął prowadzenie po bramce Mateusza Czekaja. Radość rywali szybko zgasił Michał Korzeniowski, zdobywając cudowne trafienie w samo okienko bramki Skalimowskiego. Tego dnia zresztą tylko tak precyzyjnymi próbami można było w ogóle tego golkipera zaskoczyć. Wyrównanie przez przeciwników podrażniło chyba ambicję Czekaja, bo znów dał swojej ekipie przewagę. Bardzo dobrze wyglądał kapitan WT – Damian Kuchnia. Trafił w słupek, wywierał presję na rywalach. Wild Team wyglądał zresztą na niezwykle zmotywowanych. A Czekaj przechodził sam siebie. W 30. minucie zaliczył hat-tricka, zaś w 34. Długajczyk pogrążył przeciwnika. Butyjana.pl postanowiły postawić wszystko na jedną kartę, wycofując golkipera i wprowadzając dodatkowego zawodnika. Opłaciło się. Osiniak zmniejszył straty do dwóch bramek. Gdy Łukasz Chrzan zagłówkował obok spojenia, już wiadomo było, że Wild Teamowi nic złego przytrafić się nie może. Ekipa z Rzeszowa pożegnała się z XV WTPN po ćwierćfinale. – Czego nam zabrakło do zwycięstwa? Postawy z soboty – jasno stawiał sytuację Marek Buda, piłkarz przegranej drużyny. – Wczoraj wygraliśmy wszystko w grupie, wyszliśmy dziś pewni siebie i może to nas właśnie zgubiło. Jak oceniamy ten turniej? Bardzo dobrze przygotowane obiekty, świetna atmosfera. Na pewno będziemy tu chcieli powrócić w przyszłym roku. Zapraszamy!

 

W trzecim ćwierćfinale zaprezentowali się piłkarze KS Pobiednika oraz Thermala. Wynik otworzył Jakub Kopiejka, wykorzystując sytuację „oko w oko” ze znakomicie tego dnia dysponowanym Tomaszem Curkowskim. Długo prowadzeniem się jednak nie nacieszyli, bowiem już w 8. minucie dał o sobie znać Grzegorz Jagła. Kopieja po długim rogu i znów Pobiednik znajdował się bliżej czołowej „czwórki”. Kierunek futbolówki zmienił Maciej Wrzesień i stan równowagi kolejny raz stał się faktem. Ostatnie słowo (kopnięcie) przed przerwą należało jednak do Grzegorza Jagły. Kolejny remis dał gol Jakuba Chmielka. Jagłę z dalszej rywalizacji wyeliminowała bolesna kontuzja kolana. Futbolówkę być może na miarę wiktorii miał Patryk Kopiejka, ale obił poprzeczkę z najbliższej odległości, w bardzo klarownej sytuacji. A potem zachwycił Robert Ziółko – jego trafienie ze sporej odległości spokojnie znalazłoby miejsce w rankingu „top 10” tegorocznej edycji. Potem poziom tętna u kolegów postanowił podnieść Curkowski, przepuszczając banalną piłkę między nogami i dziękując losowi za to, iż futbolówka akurat skręciła obok słupka. Gol na 5:3 dla Thermalu okazał się kropką nad „i”.

Takiego stempla nie musieli stawiać piłkarze Caffaro, bowiem już mniej więcej po pięciu minutach wszyscy na stadionie wiedzieli, jakim wynikiem pachnie. W drugiej minucie trafił pod poprzeczkę Przebieracz, podobnie jak i w trzeciej. Kaczmarczyk strzelił na 3:0 i tak dalej, i tak dalej… Honorowe trafienie przy stanie 5:0 zaliczył Radosław Hyży. Wczorajsi FC wyglądali trochę tak, jakby nie dotarli na spotkanie fazy pucharowej. Nie chcemy wnikać, dlaczego. Caffaro z olbrzymią łatwością kompletowało kolejne gole, przeprowadzając kolejne akcje w stylu hokejowym, toteż i rezultat był dla Pawła Piwowarczyka i jego kompanii raczej przykry. Rzadko zdarza się w końcu stracić 15 bramek w 40 minut. Aż siedem z nich zdobył Hubert Przebieracz, w zasadzie zapewniając sobie po tym występie koronę króla strzelców. A Wczorajsi FC mogą mieć satysfakcję, że grając z piłkarzami z Kazimierzy Wielkiej w grupie pokonali ich 5:4. Nic to, że w zestawieniu siedmiu na sześciu. Winning’s winning!


Choć prawdziwe grzmoty kibice zobaczyli w pojedynku Thermalu z Caffaro, to (aby stopniować napięcie) zaczniemy od relacji pojedynku Nieprzewidywalnych z Wild Teamem. W nim zaś zaobserwowaliśmy coś, co przez znawców piłkarskich jest często określane mianem „meczu walki”, w tłumaczeniu na prosty język – starcia nudnego jak flaki z olejem. Brakowało klarownych szans i kluczowych podać, które mogły przynieść korzyść jakiemukolwiek zespołowi. Wreszcie sprawy w swoje nogi postanowił wziąć absolutny lider WT – Piotr Mocherek i doczekano się pierwszego gola. Na początku drugiej połowy piękne trafienie samobójcze mogło stać się udziałem jednego z defensorów  Nieprzewidywalnych, skończyło się na strachu. Jak problemy, to do Mocherka. Płaska próba z dystansu i 2:0. Dzieła zniszczenia dopełnili Długajczyk i Czekaj. Najbliżej trafienia dla Nieprzewidywalnych był Boligłowa, lecz skończyło się na słupku. Długajczyk z kolei mógł i powinien podwyższyć na 5:0 , lecz skiksował przed pustą bramką. Gorąco i baaardzo interesująco było, jako się rzekło, w drugim półfinale. Po spodziewanej przewadze Caffaro prawdziwym trzęsieniem ziemi okazał się gol dla Thermala. Rzut karny wykorzystał pewnie Patryk Dela i to jego zespół wyszedł na prowadzenie. Thermal kompletnie zneutralizował niezwykle silną ofensywę przeciwnika. Goście z Kazimierzy Wielkiej nijak nie mogli umieścić futbolówki w sieci. Próbował wielokrotnie Rasała – raz obok słupka, gdy golkiper tylko śledził tor lotu piłki, innym znowu razem na przeszkodzie stanął już sam bramkarz. Thermal skupił się na kontrach. W sytuacji sam na sam

obronną rękawicą wyszedł Cieśniarski. W drugiej części gry Caffaro jeszcze dokręciło śrubę. Strzelał z dystansu Ziętara, golkiper odbił na korner. Trafienie Rasale zabrał defensor, broniąc piłkę na linii bramkowej. Gdy Andrzej Jagła wywalczył kolejny rzut karny, wydawało się, że może to być gwóźdź do trumny faworyzowanego Caffaro. Niestety Dela nie wytrzymał. Uderzył tak, że Cieśniarski miał szansę interweniować i tak zrobił. Wydawało się, iż tak zażarcie walczącemu Thermalowi nic nie będzie w stanie wydrzeć finału. A jednak… Z rzutu wolnego wyrównał Ziętara. I właśnie ta sytuacja wywołała gorączkę nie tylko na murawie, lecz również wśród kibiców wyraźnie sympatyzujących z lokalnymi zawodnikami Thermalu. Stały fragment gry należał się bezdyskusyjnie, za to sposób jego wykonania budził wielkie wątpliwości. Primo – jeden z graczy Caffaro zasłaniał pole widzenia Curkowskiemu, secundo – arbiter zagwizdał w trakcie samego uderzenia, co zupełnie zbiło z pantałyku zarówno mur, jak i golkipera. Thermalowi puściły nerwy. Z czerwonym kartonikiem skończył Szymon Jagła. Dodatkowo ręką w polu karnym zagrał piłkarz z Kazimierzy Wielkiej, lecz sędzia nie mógł tego widzieć ze zbyt dużej odległości, dlatego też „siódemki” nie podyktował. „Złotą bramkę” zdobył w samej końcówce Górniak i to Caffaro mogło się cieszyć z triumfu, a piłkarzom Thermalu pozostało ostentacyjne i sarkastyczne oklaskiwanie arbitra głównego… 

 

Thermal spotkanie z Caffaro kosztowało mnóstwo sił, nie dziwota zatem, iż w pojedynku o brąz po prostu ich zabrakło. U Nieprzewidywalnych szalał za to Sznajder. Najpierw trafił w poprzeczkę, potem wyszedł sam na sam, podał piłkę do boku i… gola samobójczego wbili sobie rywale. Po krótkim rozegraniu stałego fragmentu gry blisko trafienia był też Boligłowa. Sytuacji „jeden na jeden” z golkiperem nie wykorzystał także Piotr Janik – kapitan zespołu. W drugiej połowie Nieprzewidywalni podwyższyli na 2:0, potem zrobiło się 2:1 i 3:1, a rezultat ustalił Dela, zdobywając bramkę na 2:3. Na więcej Thermal już po prostu nie było stać.

W finale Wild Team mógł niepokoić delikatny uraz Mocherka – mózgu drużyny. Nawet utykając stanowił jednak wartość dla zespołu. Próbował nawet z trudnych pozycji, choćby z ostrego kąta, gdy piłka nieznacznie minęła konstrukcję strzeżoną przez Cieśniarskiego. Od czego był jednak Czekaj? Jego „petarda” przemknęła do siatki mimo interwencji bramkarza. W starciu decydującym o pierwszym miejscu na podium zaczęło nieco mocniej padać, co chciał wykorzystać między innymi Rafał Stępień, próbując zaskoczyć Skalimowskiego strzałem po ziemi z rzutu rożnego. I prawie się udało! Potem sam na sam miał szansę się wykazać Długajczyk, lecz tak przełożył sobie piłkę, że w końcu znacznie przesadził. Ripostę Przebieracza w zachwycającym stylu obronił golkiper WT. W drugiej połowie blisko sukcesu był Stępień – po rykoszecie futbolówka minęła jednak słupek. Cieśniarski nie chciał ustępować pola Skalimowskiemu i dał popis broniąc dwa uderzenia z rzędu samego Mocherka. Gola na 1:1 zdobył Stępień, ale jaki to był gol! Prawdziwy „winkiel”! No i jak przystało na pełne dramaturgii spotkanie doszliśmy do serii rzutów karnych. W trzech seriach lepsi okazali się zawodnicy Caffaro, zwyciężając 2:1. W strużkach wody lejącej się z igołomskiego nieba piłkarze z Kazimierzy Wielkiej mogli świętować wiktorię w XV edycji Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej Anno Domini 2021. Kolejna już za rok!


Faza pucharowa turnieju – II dzień rywalizacji (1.08.2021)


1/4 finału

Nieprzewidywalni vs Szwagry Team 3:1 (1:0)

Butyjana.pl vs Wild Team 2:4 (1:2)

KS Pobiednik vs Thermal 3:5 (2:3)

Caffaro vs Wczorajsi FC 15:1 (8:1)


Półfinały

Nieprzewidywalni – Wild Team 0:4 (0:1)

Thermal – Caffaro 1:2 (1:0)


Mecz o 3. miejsce

Thermal – Nieprzewidywalni 2:3 (0:1)


FINAŁ

WILD TEAM – CAFFARO 1:1 (1:0), karne: 1:2

Gole: Czekaj – Stępień


Liczba spotkań fazy pucharowej – 8

Liczba strzelonych goli – 48

Średnia trafień na spotkanie – 6

Najwyższe zwycięstwo – Caffaro (15:1 ze Wczorajszymi FC)

Najwięcej bramek w jednym meczu – jak wyżej


Nagrody indywidualne:

Król strzelców turnieju: Hubert Przebieracz z Caffaro (17 bramek)

MVP zawodów: Piotr Mocherek (Wild Team)


Najlepsza „siódemka” XV edycji WTPN:
 Sławomir Barasz (Nieprzewidywalni, bramkarz) – Bartłomiej Dębroś (Wild Team, obrońca), Robert Ziółko (Thermal, obrońca) – Dawid Boligłowa (Nieprzewidywalni, pomocnik), Michał Ziętara (Caffaro, pomocnik) – Konrad Komenda (Szwagry Team, napastnik), Kamil Górniak (Caffaro, napastnik)


-[FOTOGALERIA - DZIEŃ I (ELIMINACJE)

-[FOTOGALERIA - DZIEŃ II (FINAŁY)


Wśród nagród znalazły się:

- puchary;

- pamiątkowe medale;

- bony na pizze w restauracji „ Dwa smaki”;

- bony na sprzęt sportowy, torby, czwórki firmy Joma;

- bony piwne;

- statuetki dla najlepszych graczy;

- upominki indywidualne.


Nagrody ufundowali:
- Risum – fystrybutor sprzętu sportowego Joma;

- Urząd Gminy Igołomia-Wawrzeńczyce;

- Radny Powiatu Krakowskiego – Pan Konrad Szymacha;

- Restauracja „Dwa Smaki”;

- Bieldach – dystrybutor blach i dachówki.

Wyróżnienia FUTMAL.PL


W tak dużym turnieju niemożliwe jest nagrodzenie wszystkich zasługujących na to piłkarzy. Postanowiliśmy jednak pokusić się o wytypowanie tych zawodników, którzy wśród najlepszych się nie znaleźli, lecz ich umiejętności przykuwały uwagę tak kibiców, jak i graczy.

Patryk Skalimowski (golkiper Wild Teamu) – bardzo możliwe, iż bez tego młodziutkiego i filigranowego bramkarza ekipa WT nie osiągnęłaby w igołomskim turnieju tak wielkiego sukcesu. O ile w pierwszym dniu zawodów większość obserwatorów oceniała wyżej interwencja Sławomira Barasza z Nieprzewidywalnych, o tyle dnia drugiego Skalimowski nie miał na swojej pozycji konkurencji. Znakomity refleks, efektowne „robinsonady” – właśnie tym zwracał na siebie uwagę popularny „Skali”. 

Patryk Dela (Thermal) – choć ostatecznie jego ekipie nie udało się zająć miejsca na „pudle”, to akurat 19-latek wielkich pretensji do siebie mieć nie powinien. Pewny w odbiorach, zdobywał ważne bramki (jak choćby tę w półfinale z Caffaro po rzucie karnym), bił od niego spokój i konsekwencja w działaniach. Lekko notę obniża z pewnością niewykorzystana „siódemka” w starciu 1/2 finału. Przy wyniku 2:0 dla Thermalu wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej…

Mateusz Czekaj (Wild Team) – sylwetka zapaśnika i młotek w nodze – tak krótko można określić czołowego strzelca Wild Teamu. Po rewelacyjnym Mocherku to właśnie Czekaj był główną armatą drużyny. Znakomity występ zaliczył w ćwierćfinałowym pojedynku z Nieprzewidywalnymi, z którymi zaliczył nieklasycznego co prawda, ale jednak hat-tricka. I jeszcze dołożył bramkę w półfinale. Chapeau bas! Maleńki minusik za bardzo źle wykonanego karnego w starciu o złoto.

Jakub Kopiejka (KS Pobiednik) – piłkarz ten był dla ekipy KS kimś takim, jak Konrad Komenda w Szwagrach. Zdecydowany lider ofensywy, ustrzelił dublet w ćwierćfinale z Thermalem, „użądlił” młody zespół szerszeni, często okazywał się najaktywniejszym graczem Pobiednika.

Rafał Stępień (Caffaro) – co prawda pojawił się w ekipie dopiero drugiego dnia turnieju, ale swoje zdążył zrobić. Wraz z Przebieraczem i Górniakiem siali postrach wśród bramkarzy. Hat-trick w ćwierćfinale, mnóstwo asyst, no i to genialne uderzenie na 1:1 w finale! Strzelić takiego gola w najważniejszym meczu zawodów, to mówi samo za siebie.

Oldboje, czyli wiek to stan umysłu

W XV edycji turnieju w Igołomi zaprezentowali się również piłkarze 35+, znani szerzej jako „oldboje”. Dwóch z nich pozostawiło spory ślad na kartkach zeszytu reportera Futbolu Małopolska i potwierdziło, iż dobry futbol można prezentować także mając nieco więcej lat na karku.

Tomasz Król (Nieprzewidywalni) – obrońca z napisem „Baks” na koszulce fantastycznie wypełniał zadania defensywne. Koledzy mieli do niego tak duże zaufanie, że nie wahali się nawet zostawiać go w pojedynkę na swojej połowie. Blokował, celnie wyprowadzał futbolówkę spod własnej bramki i na pewno był jednym z architektów brązowego medalu dla Nieprzewidywalnych. Do tego bardzo przyjemny i ciepły człowiek.

Andrzej Jagła (Thermal) – kapitan czwartej drużyny całego turnieju. Wywołał niezwykły aplauz tłumu, gdy pojawił się na boisku w półfinale przeciwko drużynie z Kazimierzy Wielkiej i niemal natychmiastowo wywalczył rzut karny w starciu z faworyzowanym rywalem. Ogorzały piłkarz (opalenizny można mu było pozazdrościć) wyróżniał się także znakomitym przyjęciem futbolówki oraz umiejętnością zastawiania się. 

-[FOTOGALERIA - DZIEŃ I (ELIMINACJE)

-[FOTOGALERIA - DZIEŃ II (FINAŁY)


Klasyfikacja końcowa oraz składy zespołów biorących udział w XV edycji Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej w Igołomi:


1. Caffaro z Kazimierzy Wielkiej: Michał Cieśniarski – Kamil Górniak (kapitan), Hubert Przebieracz, Wojciech Kaczmarczyk, Michał Ziętara, Rafał Stępień, Krystian Tokor, Grzegorz Jańczyk, Radosława Rasała

2. Wild Team: Patryk Skalimowski – Damian Kuchnia (kapitan), Leszek Długajczyk, Marcin Kozłowski, Bartłomiej Dębroś, Artur Szydłowski, Mateusz Zasada, Sebastian Król, Jarosław Harabasz, Mateusz Czekaj, Hubert Zabijak

3. Nieprzewidywalni: Sławomir Barasz – Piotr Janik (kapitan), Jarosław Janik, Jakub Bętkowski, Dawid Boligłowa, Tomasz Król, Damian Wójcik, Karol Sznejder, Artur Grzanka, Dawid Płatek, Kamil Małek, Wojciech Magiera

4. Thermal: Tomasz Curkowski – Andrzej Jagła (kapitan), Adrian Jagła, Szymon Jagła, Grzegorz Jagła, Robert Ziółko, Patryk Dela, Maciej Wrzesień, Artur Sroga, Daniel Sroga, Przemysław Nowak, Dawid Jagielnik, Robert Dominik, Kamil Nowak, Adam Wilkosz

Butyjana.pl z Rzeszowa: Jakub Walor, Łukasz Pokrywka – Konrad Wrona (kapitan), Dawid Dyś, Jakub Osiniak, Łukasz Chrzan, Michał Korzeniowski, Michał Worosz, Dawid Barczak, Marek Buda, Wojciech Piątek, Maciej Micał

KS Pobiednik: Jarosław Siwek (kapitan), Mariusz Czekaj, Michał Kapała, Jakub Kopiejka, Jakub Machaj, Jakub Chmielek, Paweł Kozera, Mirosław Dudziak, Krzysztof Kopiejka, Patryk Kopiejka, Andrzej Kapała, Marcin Młynek, Dominik Dudziak, Wiesław Kapała

Szwagry Team: Leszek Wielbłąd (bronił pierwszego dnia turnieju), Adrian Ulicki (golkiper w drugim dniu zawodów) – Dawid Dąbrowski (kapitan), Marcin Szewczyk, Andrzej Tylko, Damian Gruchała, Dawid Wołoszyn, Konrad Komenda, Damian Bieroń, Mateusz Goliński, Piotr Cholewa, Mateusz Pyrek, Mirosław Przeniosło, Szymon Zioło, Andrzej Komenda

Wczorajsi FC: Paweł Piwowarczyk (kapitan), Marek Siwek, Karol Kowalski, Szczepan Pawlik, Marek Matykiewicz, Przemysław Dudek, Radosława Hyży, Maciej Piwowarczyk, Dariusz Zabdyr, Bartłomiej Zabdyr, Mateusz Piwowarczyk, Szymon Marciniak, Paweł Szlachta, Łukasz Kulma, Krystian Trojański 

WKS Koniusza: Michał Kuczkowski (kapitan), Marcin Sobczyk, Hubert Hytroś, Tomasz Grzegórzko, Bartłomiej Bucki, Kamil Chmielek, Krystian Dudek, Jarosław Nowak
Wiatmax: Wacław Judka – Mateusz Frejek (kapitan), Łukasz Łapczyński, Krzysztof Wojtasiak, Paweł Gniadek, Wiesław Mucha, Janusz Olszewski, Tomasz Wajda, Łukasz Wilk, Maciej Parniak, Kamil Czuper, Dawid Janus, Robert Olszewski, Marcin Ziółkowski, Przemysław Satoła
Szerszenie: Damian Krupiński (kapitan), Kamil Osuch, Dawid Krupiński, Mikołaj Ziołek, Marcin Sobieraj, Olaf Tyrkalski, Dawid Nowak, Kacper Łakomy, Oskar Nowak, Norbert Krawiec, Przemysław Maderak, Kamil Przytuła, Kamil Kopeć

Odwiślana: Damian Słoma (kapitan), Maciej Szczygieł, Tomasz Jangrot, Rafał Golus, Dariusz Piłat, Łukasz Tomczak, Sławomir Golus, Marcin Cecuga, Jakub Curkowski, Sebastian Jangar, Klaudiusz Jędrszczyk, Kacper Marzec, Patryk Dybek, Radosław Nowak, Gabriel Dybek
Spadochroniarze Kraków: Paweł Gostomski – Rafał Jajko (kapitan), Paweł Rojek, Grzegorz Słota, Dariusz Ziarko, Szymon Góralczyk, Jakub Karaś, Łukasz Śliwiński, Adrian Goliński, Mateusz Kulesa, Łukasz Kot, Michał Sochacki, Piotr Kozak, Filip Czosnyka, Piotr Kasprzyk 

Liczby turnieju i okolic:

1200 – aż tyle minut futbolowego szaleństwa czekało na widzów przybyłych na XV Wakacyjny Turniej Piłki Nożnej rozgrywany na obiektach klubu Wiarusów z Igołomi.
30 - meczów po czterdzieści minut każdy. Dla słabszych z matematyki – to równowartość dwudziestu godzin! Minus? Logistycznie niemożliwym było obejrzenie wszystkich starć, gdyż spotkania fazy grupowej toczyły się nawet na trzech obiektach równocześnie. Ćwierćfinały – na dwóch.

1845 – właśnie w tym roku w Igołomi w rodzinie miejscowego naczelnika komory celnej urodził się Adam Chmielowski – dziś znany wszystkim jako święty brat Albert. Poza tym miejscowość znana jest z cennych odkryć archeologicznych. W dawnej wsi Igołomia Mała (dziś Zofipole) odsłonięto między innymi pozostałości dużego ośrodka produkcji żelaza i glinianych garnków, funkcjonującego w okresie wpływów rzymskich III/IV wiek).

156 – właśnie tyle kilometrów przebyła ekipa Butyjana.pl, aby pokazać się w turnieju rozgrywanym na obiektach Wiarusa z Igołomi. Szacunek!

18,07 – odnieśli w turnieju tylko jedno zwycięstwo, ale zebrali niezwykle cenne doświadczenie w meczach ze znacznie bardziej doświadczonymi rywalami. Średnia wieku Szerszeni mówi sama za siebie – przed tymi piłkarzami jeszcze wiele lat (oby dobrej) gry w piłkę nożną. Najmłodszym w zespole był Oskar Nowak, który ukończył ledwie czternaście wiosen.

36 – zdecydowaną większość swoich goli zwycięzca turnieju zdobył w fazie grupowej oraz rewelacyjnym ćwierćfinale (33). A król strzelców – Hubert Podbieracz – odpowiadał za niemal 47% (sic!) z nich. Siedem goli wbił w spotkaniu 1/4 finału ze Wczorajszymi. Klasa.

109 – sporo bramek zobaczyli kibice podczas sobotnio-niedzielnych zmagań w Igołomi. Średnia trafień wyniosła wysokie 5,2(3) na mecz.


Najciekawsza nazwa drużyny


W tej nowej kategorii Futbol Małopolska postanowił przyznać laur zwycięstwa ekipie Wczorajszych FC. Pewności mieć nie możemy, lecz bardzo prawdopodobnym wydaje się alkoholowa etymologia terminu, niechaj przemówi zresztą za nas słownik internetowy PWN, w którym to znajdujemy taką oto definicję: ‘wczorajszy’ pot. «taki, który poprzedniego dnia pił alkohol i źle się czuje». Znane są nam przecież doskonale z historii futbolu zdarzenia (zwłaszcza na szczeblu regionalnym), w których zawodnik (zawodnicy) przystępował/-li do meczu zatruty/zatruci podstępnie napojem wyskokowym podczas wesela/komunii/chrzcin u szwagra akurat w dniu poprzedzającym piłkarski pojedynek… Śpieszymy jednak donieść, iż podczas zawodów piłkarze Football Club na źle się czujących nie wyglądali, choć na swój pierwszy pojedynek przybyli spóźnieni, co pewne podejrzenia mogło wzbudzać. Po prawdziwej degrengoladzie sprezentowanej im w 1/4 finału przez późniejszych triumfatorów bezcenne okazało się podsumowanie klęski przez jednego z zawodników: „W końcu jesteśmy Wczorajsi, no nie?” Czyli nazwa jednak zobowiązuje.

Głos organizatora


Wiarusem w naszym pięknym i jakże kreatywnym języku potocznym określamy starego, dzielnego wojaka, można by tak rzec weterana, który z niejednego żołnierskiego pieca chlebek wyjadał. Za takiego może z pewnością uchodzić główny organizator turnieju w Igołomi – Paweł Żabicki, prezes Wiarusów Igołomi oraz były obrońca tego klubu. Dziś pozostaje trenerem ich rezerw w B klasie, a dzięki idei Wakacyjnych Turniejów Piłki Nożnej ma stałe miejsce w sercach kibiców oraz piłkarzy nie tylko lokalnych miejscowości. Nam udało się z nim porozmawiać kilka minut po zakończeniu ceremonii medalowej.

- Jak oceniam poziom tegorocznej edycji WTPN? Bardzo cieszymy się z tego, że zawody udało się przeprowadzić, pogoda dopisała, dla zawodników była wręcz rewelacyjna ustrzegliśmy się upałów, czasem zmoczył lekki deszczyk, obiekty nie uległy nadmiernemu zniszczeniu. Poziom sportowy oceniam jako zdecydowanie najlepszy ze wszystkich dotychczasowych. Nie mieliśmy tu drużyn przypadkowych czy nastawionych wyłącznie na dobrą zabawę. W zasadzie wszyscy mogli o coś powalczyć, włączyć się do gry o wysokie pozycje. Co roku podnosimy poprzeczkę, będziemy się na pewno zastanawiać, jak wciąż rozwijać ten turniej. Czy odczuwam niedosyt związany z małą liczba drużyn w tym roku? Z jednej strony tak, z drugiej trzeba wziąć pod uwagę datę rozegrania zawodów, bo to jest tutaj kwestia kluczowa. Zwykle WTPN odbywał się na przełomie miesięcy, zaś liga startowała w ostatnim bądź przedostatnim tygodniu sierpnia. W tym sezonie rozpoczynamy ją znacznie wcześniej. To pomieszało trochę szyki wielu piłkarzom i ekipom. Wolą przygotowywać się do sezonu. Będziemy mądrzejsi o te doświadczenia i wykorzystamy to na swoją korzyść. Pandemia spowodowała przyspieszenie startu rozgrywek, wprowadzono obostrzenia, nie dało się tego ominąć. Która z ekip zrobiła na mnie największe wrażenie? Zdecydowanie chłopcy z Caffaro. Zabawna sytuacja się z nimi wiąże – przyjechali do Igołomi w sześciu, nie doczytali regulaminu (śmiech). Patrzę na składy drużyn, oceniam szanse, a tu widzę niepełną ekipę w protokole! W niczym im to jednak nie przeszkodziło! Wygrali swoją grupę. Drugiego dnia przybyli zaledwie z jednym czy dwoma rezerwowymi, do tego niesamowicie sympatyczni zawodnicy – grzeczni, kulturalni, pokorni. Gratuluję im sukcesu. Dla nas to też ogromna radość, że właśnie taki zespół triumfuje w całych rozgrywkach. Przedstawiają swoją postawą te wartości, które są istotne. Czy mam już jakieś przemyślenia co do przyszłej edycji? Jest ich wiele. Być może zwiększymy wartość „wag zawodników”. Pomysł wyjściowy polegał na zebraniu piłkarzy na co dzień nie występujących ze sobą. Gdy ja jeszcze grałem w futbol jako siedemnastolatek, wielu chłopaków kopało piłkę na łąkach, nie w klubach. Współcześnie praktycznie nikt się do tego nie ogranicza, lecz zapisuje do zespołu. Tym większe brawa dla takich ekip jak KS Pobiednik, którzy cały czas trenują, pokazują się na turniejach, choć nie reprezentują żadnych barw klubowych. Zdaje się jednak, że musimy wykazać się elastycznością i skłonić do występów „klubowiczów”. Jest też opcja skrócenia czasu trwania spotkań. Sześć spotkań po czterdzieści minut w dwa dni to spore obciążenie. Żaden amator nie jest w stanie wytrzymać takiej dawki. Z drugiej strony, nie wiadomo, czy np. formuła 2 x 15 minut nie będzie zbyt krótka. Może wtedy dodamy 1/16 finału? Pomysłów jest wiele, na pewno wszystko odpowiednio zaplanujemy.

 

Parę wyjątków z regulaminu XV Wakacyjnego Turnieju Piłki Nożnej

- Organizatorem turnieju był Klub Sportowy Wiarusy Igołomia.

- Grano na boisku trawiastym o wymiarach ok. 52m x 36m.

- Grano siedmiu na siedmiu, dwie połowy po 20 minut, a strzelano do bramek o rozmiarach: 5m x 2m.

- Zawody prowadził jeden arbiter.

- Zawodnik mógł reprezentować tylko jedną ekipę.

- Ze względu na rangę zawodów oraz patronaty medialne nazwy zespołów nie mogły być w żaden sposób wulgarne czy też źle się kojarzyć.

- W formularzu została dodana nowa kolumna (każdy z grających musiał ją wypełnić) dotycząca statusu zachorowania na COVID-19 i ewentualnie obecnego stanu zdrowia.

- W tej edycji postanowiono zmienić zasady zrzeszeń zawodników, przechodząc na tzw. „System wag”.

- Każdy piłkarz, który w roku kalendarzowym 2021 rozegrał mecz w jakimś klubie seniorskim lub juniorach był uważany za gracza zrzeszonego (nie dotyczyło to „oldbojów”, czyli zawodników w wieku 35+). Suma punktów zrzeszonych

zawodników nie mogła przekroczyć pięciu punktów. Jako graczy niezrzeszonych traktowano także piłkarzy występujących tylko i wyłącznie w drużynach juniorskich od II ligi w dół oraz trampkarzy.

- Wagi zawodników:

 klasa C i B – 1 pkt;

 junior od I ligi wzwyż – 1 pkt;

 klasa A i liga okręgowa – 1,5 pkt;

 IV liga i wyżej – 2 pkt.

 

- Nie obowiązywał przepis o spalonym. Filippo Inzaghi byłby zachwycony takim turniejem.

- Odległość przy rzutach wolnych wynosiła sześć metrów.

- Zawody były rozgrywane piłką numer 5.

- W trakcie spotkania można było wymienić dowolną ilość piłkarzy wpisanych do protokołu. Obowiązywał system „hokejowy”.

- O kolejności w grupie decydowała:

 liczba punktów;

 wynik bezpośredniego meczu (jeśli dwie ekipy miały tyle samo „oczek”),

 w przypadku, kiedy trzy drużyny posiadają taką samą ilość punktów, utworzona zostanie tzw. „mała tabela” tylko z tych zespołów (nie były brane pod uwagę rezultaty z ostatnim przeciwnikiem w tabeli);

 bilans bramkowy;

 gole strzelone;

 gole stracone;

 rzuty karne lub rzut monetą (tylko w wypadku niemożliwości przeprowadzenia konkursu tych pierwszych).

 

- W tegorocznej edycji zrezygnowano z czasowych kar dla piłkarzy. Arbiter mógł pokazać zawodnikowi czerwoną lub żółtą kartkę, lecz bez kar minutowych.

- Minimalna liczba graczy, z jaką zespół mógł przystąpić do pojedynku, to pięciu.

-[FOTOGALERIA - DZIEŃ I (ELIMINACJE)

-[FOTOGALERIA - DZIEŃ II (FINAŁY)

 

Komentarzy (0)

pozostało 500 znaków

Cancel or